Wrześniowy zachód słońca z Sandrą.
Uwielbiam, że nic nie jest jej straszne, kiedyś leżała jak puma na
gałęzi rozłożystego drzewa, tym razem brodziła w zimnej Pisi! Po sesjach
z Sandi zawsze wracam zadowolona (problem mamy tylko by się zgadać
konkretnie, reszta to leci jak z płatka), dziewczyna naprawdę
fotogeniczna, poza tym nigdy się z nią nie nudzę, bo połowę sesji
przegadujemy =D (Tutaj miałyśmy przygotowaną drugą stylizację, ale z
tego wszystkiego słońce nam zgasło :P)
Dobra, ja się nie rozpisuję, mam nadzieję, że zdjęcia mówią same za siebie :) Enjoy!